Czy książka Rötzera zawiera poprawne informacje o metodzie Billingsa?

Nie pamiętasz, o co chodzi w cyklu miesiączkowym i metodach rozpoznawania płodności? Zajrzyj najpierw do tych artykułów:

W popularnej książce prof. Josefa Rötzera Sztuka planowania rodziny pada kilka stwierdzeń dotyczących wprost metody Billingsa. Kiedyś, gdy prof. Rötzer opracowywał swoją metodę i pisał książkę, nauczyciele metody Billingsa mieli nieco swobodniejszy stosunek do niektórych zasad i niektóre uwagi były zasadne w tamtych czasach, natomiast obecnie sytuacja wygląda inaczej.

Uwaga! Niniejszy wpis nie ma na celu krytyki metody Rötzera ani samego prof. Rötzera, który ma ogromne zasługi dla rozwoju NPR.

W związku z tym, że aktualne publikacje dotyczące metody Billingsa są praktycznie niedostępne w języku polskim, a sama metoda jest mało popularna, Sztuka planowania rodziny paradoksalnie jest często dla wielu osób jedynym źródłem wiedzy o metodzie Billingsa. Dlatego napisałam poniższe wyjaśnienie dotyczące stwierdzeń padających w tej książce w odniesieniu do tego, jak metoda Billingsa jest nauczana dzisiaj. To nie krytyka, tylko informacja dla obecnych użytkowników NPR.

Jeśli chciałabyś zapoznać się z polskimi materiałami dotyczącymi metody Billingsa, możesz się ze mną skontaktować.


„Metoda obserwacji śluzu szyjkowego (dra Billingsa — Australia) pozwala wyłącznie na zewnętrzną obserwację śluzu szyjkowego bez pomiaru temperatury.”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 54.

Prawda. Metoda Billingsa opiera się tylko na obserwacji śluzu (choć w tej metodzie nie mówi się o śluzie, tylko o wydzielinie, ponieważ nie mamy pewności, że każda odczuwana i widziana wydzielina to śluz szyjkowy) i nie uwzględnia mierzenia temperatury ani badania szyjki macicy.

Warto zauważyć, że metoda Billingsa nie jest jedyną metodą śluzową. Niektóre osoby wierzą, że istnieje tylko jedna metoda śluzowa, kiedyś w formie metody Billingsa, a obecnie w bardziej nowoczesnej formie Modelu Creighton. To nieprawda. Tak jak istnieje wiele metod objawowo-termicznych (np. Rötzera, podwójnego sprawdzenia, LMM), tak istnieje też więcej metod śluzowych i metoda Billingsa nie jest przestarzałą wersją Modelu Creighton. Faktycznie został on opracowany na podstawie metody Billingsa w latach 70., ale w latach 80. i 90. nadal prowadzono badania nad metodą Billingsa, dzięki czemu jej zasady zostały uściślone. Obie metody używają podobnych oznaczeń i mają podobne reguły, ale ich zasady obserwacji śluzu i definicja szczytu bardzo się różnią.

Dowiedz się więcej: Czy Model Creighton jest lepszy od metody Billingsa?


„Odczucie »nic«, według zasad metody Billingsa, należy traktować tak jak dzień suchy, a więc jako dzień niepłodności.”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 55.

Prawda. W metodzie Billingsa nie ma żadnych reguł kalendarzowych (obliczeniowych) i nie rozróżnia się, jak w metodzie Rötzera, obserwacji „sucho” (skrót „su” — bardzo sucho, szorstko) od "nic nie czuję, nic nie widzę" (skrót „Ø”) — obie obserwacje zapisuje się jako „sucho”. Dni suche są uznawane za niepłodne, o ile nie zostały poprzedzone dniami ze śluzem lub krwawieniem (lub plamieniem), które nie jest miesiączką.


„W takiej sytuacji może w dniu z »nic« lub też w dniu z »sucho« dojść do poczęcia (...). W metodzie owulacyjnej mówi się wtedy, że obserwacje były niedokładnie prowadzone.”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 55.

I tak, i nie. W metodzie Billingsa kobieta powinna zwracać baczną uwagę na odczucia na sromie, co użytkowniczki metod objawowo-termicznych traktują czasem po macoszemu. Sam zapis skrótów śluzu w metodzie Rötzera skłania trochę do takiego myślenia, podkreślając wagę widocznego śluzu (skrót „S”), a zwłaszcza widocznego śluzu dobrej jakości (np. S-Bj — przypominający białko jaja), które w zapisie mają pierwszeństwo przed skrótami odczuć (wl — wilgotno, mś — mokro-ślisko). Do tego na przykładowych kartach obserwacji w oficjalnych publikacjach odczucie i wygląd śluzu najczęściej nie są opisane w notatkach, a jeśli są, to zwykle są to cechy widocznego śluzu, a nie odczucie. Przy czym warto podkreślić, że prof. Rötzer przykładał dużą wagę do obserwacji odczuć i zachęcał do opisywania śluzu własnymi słowami w notatkach, niemniej wiele kobiet i tak skupia się na skrótach i śluzie widocznym na papierze. W metodzie Billingsa, w przeciwieństwie do metody Rötzera, uwzględnia się również wydzielinę widoczną nie tylko na papierze toaletowym, ale też na bieliźnie lub zwieszającą się z pochwy. Okazjonalnie więc kobieta może zaobserwować śluz wcześniej niż gdyby stosowała metodę objawowo-termiczną.

Z drugiej strony jak najbardziej zdarzają się przypadki, że kobiety zachodzą w nieplanowane ciąże mimo prawidłowego stosowania metody i nikt temu nie zaprzecza. Podejmując naukę metody Billingsa, trzeba nawet podpisać oświadczenie, że metoda nie daje 100% gwarancji uniknięcia ciąży. Nie jest to nic alarmującego — żadna metoda planowania rodziny, poza zupełną abstynecją lub kastracją, nie ma takiej skuteczności.

Metoda Billingsa jest dość dobrze przebadana pod względem skuteczności. Zgodnie z różnymi badaniami jej skuteczność przy prawidłowym stosowaniu wynosi: 97,8% (The World Health Organisation, 1978–1981), 99,14% (The Indian Medical Research Council, 1996) i 100% (The Jiangsu Health Institute in China, 1997). Jej typowa skuteczność w tych badaniach bywa znacznie niższa ze względu na świadome łamanie reguł przez użytkowników.


„Zasadą postępowania na początku cyklu w metodzie Billingsa (...) jest m.in. podejmowanie współżycia tylko co drugi dzień, ponieważ wypływające z pochwy następnego dnia po współżyciu nasienie mogłoby zakłócić obserwacje śluzu.”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 56.

Prawda. Przed rozpoznaniem szczytu w dniach uznanych za niepłodne można podejmować współżycie co drugi wieczór, ponieważ przez dobę po stosunku pozostałości nasienia wciąż sączą się z pochwy i zakłócają obserwacje wydzieliny. W metodzie Billingsa nie zaleca się usuwania nasienia po współżyciu za pomocą serii skurczy mięśni dna miednicy (mięśni Kegla). Słyszałam od innych nauczycieli, że nawet jeśli kolejnego dnia po stosunku było sucho, to obserwowano, że w takiej sytuacji współżycie dzień po dniu częściej prowadziło do nieplanowanej ciąży i prof. Erik Odeblad podejrzewał, że prostaglandyny zawarte w nasieniu rozmiękczają szyjkę macicy i naruszają czop śluzowy, jednak ostatecznie nie zdążył sprawdzić tej hipotezy przed śmiercią.

Czasem kobiety starają się rozróżnić pozostałości nasienia od śluzu szyjkowego za pomocą testu szklanki wody (rozpuszczając wydzielinę w wodzie i obserwując, czy się rozpuszcza) lub rozcierając ją w palcach i obserwując, czy się wchłania, jednak skuteczność takiego postępowania nie jest zbyt dobrze przebadana. Nie da się też wykonać takiego testu dla odczucia, a wypływające pozostałości nasienia mogą dawać odczucie mokrości na sromie. Nie da się sprawdzić, czy to odczucie zostało wywołane wyłącznie przez wydzielinę rozpoznaną jako pozostałości nasienia, czy też może pojawiła się już mała ilość śluzu szyjkowego, która zdążyła zniknąć, zanim próbka wydzieliny do testu została pobrana w toalecie.


„W metodzie Billingsa niepłodność przyjmuje się od czwartego dnia po dniu szczytu ⬤ (bez pomiarów temperatury) i trwa aż do wystąpienia następnej miesiączki (reguła szczytu).

Jednak dni niepłodności nie zawsze zaczynają się czwartego dnia po dniu szczytu ⬤. Dlatego regułami metody owulacyjnej nie można ustalić okresu bezwzglednej niepłodności.

(...) Jednak reguła szczytu daje dużą pewność w szczególnych sytuacjach, np. w czasie karmienia, aż do wystąpienia pierwszej miesiączki i w okresie klimakterium.”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 57.

Fałsz. Po pierwsze, w obu metodach szczyt definiuje się inaczej. W metodzie Rötzera dzień szczytu, oznaczany jako ⬤, to ostatni dzień śluzu relatywnie najlepszej jakości, natomiast w metodzie Billingsa szczyt, oznaczany jako X, to ostatni dzień odczucia śliskości w sytuacji, gdy zaobserwuje się:

  1. zmieniający, rozwijający się obraz śluzu o zmiennej długości,
  2. prowadzący do odczucia śliskości,
  3. po którym następuje wyraźna zmiana odczucia — zanik śliskości i mokrości.

W związku z tak różnymi definicjami, szczyt X wg metody Billingsa może przypaść wcześniej niż szczyt ⬤ wg metody Rötzera (ponieważ szczyt X wg metody Billingsa to ostatni dzień odczucia śliskości i w kolejnych dniach może utrzymywać się śluz przejrzysty lub nitkowaty), ale mogą też wystąpić sytuacje, gdy da się wskazać szczyt ⬤ wg metody Rötzera, ale nie da się rozpoznać szczytu X wg metody Billingsa. Na przykład:

  • gdy obraz śluzu nie jest wystarczająco zmieniający i rozwijający się — w metodzie Rötzera wystarczy tylko jeden dzień ze śluzem, by rozpoznać szczyt ⬤, podczas gdy w metodzie Billingsa trzeba zaobserwować kilka dość dynamicznych dni ze śluzem;
  • gdy kobieta nie zaobserwowała w ogóle odczucia śliskości, w metodzie Billingsa nie da się rozpoznać szczytu X, podczas gdy w metodzie Rötzera nie ma to znaczenia;
  • gdy po odczuciu śliskości utrzymuje się odczucie mokrości, w metodzie Rötzera po prostu przesuwa się szczyt ⬤ na ostatni dzień ze śluzem relatywnie najlepszej jakości, natomiast w metodzie Billingsa nie da się wtedy rozpoznać szczytu X.

Po drugie, w metodzie Billingsa rozróżnia się niepłodność względną i bezwzględną, choć nie nazywa się ich takimi określeniami. Definicja szczytu w metodzie Billingsa jest na tyle wymagająca, że stosując regułę szczytu, da się rozpoznać początek fazy lutealnej. Osobiście, mimo że mam długie, nieregularne cykle z nietypowym obrazem śluzu, nie zdarzyło mi się, bym mogła wyznaczyć szczyt X wg metody Billingsa w sytuacji nieudanego podejścia do owulacji — w tym trzykrotnie po porodzie. Za to zdarzały mi się cykle, w których mogłam wskazać szczyt wg metody objawowo-termicznej i wzrost temperatury, ale przynajmniej jedno kryterium szczytu X wg metody Billingsa nie było spełnione i nie mogłam zastosować reguły szczytu.

Dowiedz się więcej: Czy w metodzie Billingsa może wystąpić podwójny szczyt?

Po trzecie, o ile faktycznie w metodzie Rötzera po porodzie stosuje się regułę szczytu, wyznaczając szczyt ⬤ zgodnie z definicją funkcjonującą w metodzie Rötzera na koniec każdej łaty śluzu (dni ze śluzem), to w metodzie Billingsa nie da się zastosować w tym czasie reguły szczytu więcej niż jeden raz. W przypadku łaty śluzu, która nie spełniła przynajmniej jednego kryterium szczytu X, w metodzie Billingsa nie wyznacza się szczytu i stosuje się 3. regułę wczesnych dni — należy odczekać trzy dni z PMN (trzy dni suche lub z wydzieliną rozpoznaną wcześniej jako niepłodną). Metoda Rötzera jest pod tym względem mniej rygorystyczna, bo po szczycie ⬤ w takiej łacie śluzu może wystąpić śluz gorszej jakości, natomiast w metodzie Billingsa w żadnym z trzech dni po łacie śluzu nie może wystąpić śluz.


[Karta obserwacji wg metody Rötzera bez widocznego wzrostu temperatury i z zapisanymi skrótami śluzu: su, Ø, S-b, Ø, S-Bj, S-Bj, Ø, S-Bj, S-Bj ⬤, Ø 1, Ø 2, Ø 3, Ø ↓] „Metoda Billingsa pozwala od czwartego dnia po dniu szczytu ⬤ przyjąć niepłodność (...).”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 59.

Fałsz. Jak pisałam wcześniej, w metodzie Billingsa definiuje się szczyt inaczej niż w metodzie Rötzera i nie zawsze czwartego dnia po szczycie ⬤ wg metody Rötzera da się wskazać niepłodność zgodnie z regułami metody Billingsa. Zapis śluzu wg metody Rötzera nie zawsze pozwala stwierdzić, czy i kiedy da się rozpoznać szczyt X wg metody Billingsa, bo zwykle nie wiadomo, jakie odczucia towarzyszyły widocznemu śluzowi, czy wystąpiło odczucie śliskości i czy obraz śluzu był dostatecznie zmieniający i rozwijający się. W przypadku karty omawianej w tym fragmencie możemy jednak z pewnością stwierdzić, że nie da się rozpoznać szczytu X wg metody Billingsa, ponieważ ostatnia łata śluzu na karcie trwała tylko dwa dni, a to oznacza, że obraz śluzu nie był dostatecznie zmieniający i rozwijający się.


Metoda owulacyjna Billingsa

W 1964 roku ukazało się pierwsze wydanie książki pt. Metoda owulacyjna Johna J. Billingsa. Opisana jest w niej metoda temperaturowa i kobieta jest zachęcana do podjęcia obserwacji śluzu szyjkowego. Billings przez lata sądził, że tylko około 70 proc. kobiet może zaobserwować śluz. To, co my obecnie rozumiemy pod nazwą »metoda Billingsa« (wyłącznie obserwacja śluzu i jego odczucie), znane jest dopiero od 1971 roku. Do nauki metody owulacyjnej służy wydawany wielokrotnie od 1973 roku »Atlas metody owulacyjnej« (Atlas of the Ovulation Method), którego współautorami są: dr Evelyn L. Billings i O. Maurice Catarinich. W atlasie tym ostatni dzień śluzu, wskazującego czas największej płodności nazwany został dniem szczytu (Peak).

W naszej objawowo-termicznej metodzie mówimy od początku o ostatnim dniu ciągnącego się, szklistego śluzu (jak białko surowego jaja), gdyż dopiero po nim wolno zakreślić kółeczkami wyższe temperatury. Kiedy nazwa szczyt (Peak) była coraz bardziej znana i akceptowana, zdecydowaliśmy się, dla łatwiejszego porozumienia, znaleźć odpowiednie wyrażenie w języku niemieckim. W oparciu o język medyczny uznaliśmy za właściwą nazwę Höhepunkt (w języku polskim »szczyt«), co oznacza w u nas ostatni dzień śluzu relatywnie najlepszej jakości. Przy ginekologicznym badaniu szyjki macicy mówi się o szczycie aktywności estrogenów, po którym można oczekiwać owulacji — ale ona jednak nie zawsze musi wystąpić.

Nie jest więc prawdą, że metoda objawowo-termiczna to kombinacja metody Billingsa i metody termicznej, o czym się często słyszy. Nasze wskazówki co do zapisywania wyników obserwacji śluzu szyjkowego i uzależnienie ich oceny od przebiegu temperatury — to nasze własne reguły, powstałe wcześniej i niezależnie od metody Billingsa (...).”

Źródło: Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017, str. 103.

I tak, i nie. Zarys historyczny jest w porządku, natomiast jest kilka szczegółów, do których mogę się przyczepić z dzisiejszej perspektywy. Po pierwsze, Atlas Metody Owulacji Billingsa, choć jest pozycją ciekawą i pouczającą, nie służy już do nauki metody Billingsa. Obecnie wykorzystuje się książeczkę Evelyn L. Billings Nauczanie Metody Owulacji Billingsa, książkę Evelyn L. Billings i Ann Westmore Metoda Billingsa (w Polsce jest dostępne tylko tłumaczenie przestarzałej wersji z lat 80. zawierającej nieaktualne informacje; najnowsze wydanie tej książki, z czarną okładką, jest dostępne po angielsku) oraz publikację dyrektorów WOOMB Understanding Couple Fertility with the Billings Ovulation Method®. W Polsce Atlas… wciąż bywa wykorzystywany ze względu to, że powyższe pozycje nie są przetłumaczone na polski.

Po drugie, chociaż same reguły metody Billingsa nie uległy zmianie, to wskutek badań prowadzonych w latach 80. i 90. uściślono jej zasady, w tym definicję szczytu i obecnie brzmi ona tak, jak podałam wyżej. Czas największej płodności w metodzie Billingsa to dni z odczuciem śliskości, a nie dni ze śluzem ciągnącym się (rozciągliwym) i szklistym (przejrzystym). W metodzie Billingsa w ogóle nie dotyka się śluzu ani nie sprawdza jego rozciągliwości, a tylko patrzy się, czy tworzy on widoczne nitki. Przejrzysty i nitkowaty śluz nie jest jednak traktowany jako czas najwyższej płodności i takie cechy widocznego śluzu bierze się pod uwagę tylko po to, by określić, czy obraz śluzu był wystarczająco zmieniający i rozwijający się.

Ponownie pada sugestia, że sam śluz to za mało, by wskazać początek fazy lutealnej. Wyżej opisałam już bardziej szczegółowo, dlaczego nie jest to do końca prawda.

Owszem, metoda objawowo-termiczna nie jest połączeniem metody termicznej i metody Billingsa — ale to stwierdzenie działa w dwie strony. Tak jak metoda objawowo-termiczna nie powstała z metody Billingsa, tak i metoda Billingsa nie jest po prostu metodą objawowo-termiczną bez temperatury, też ma swoje własne reguły. Te metody zostały opracowane niezależnie, a ich reguły określania okresu płodności, zasady obserwacji śluzu i definicja szczytu bardzo się różnią.

Dowiedz się więcej: Na czym polega metoda Billingsa?

Źródła

  1. Gillian Barker, Kerry Bourke, Marian Corkill, Marie Marshell, Understanding Couple Fertility with the Billings Ovulation Method®, The Ovulation Method Research and Reference Centre of Australia, Melbourne 2017.
  2. Evelyn L. Billings, John J. Billings, Teaching of the Billings Ovulation Method: Part 2: Variations of the Cycle and Reproductive Health, The Ovulation Method Research and Reference Centre of Australia, Melbourne 1997.
  3. Evelyn Billings, Ann Westmore, Metoda Billingsa. Sterowanie płodnością bez pomocy środków farmakologicznych i mechanicznych, tłum. Ewa Budrewicz, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986.
  4. Evelyn L. Billings, Ann Westmore, The Billings Method: Using the body's natural signal of fertility to achieve or avoid pregnancy, nowe wyd., Gracewing, Leominster 2011.
  5. Josef Rötzer, Sztuka planowania rodziny, tłum. Klaudia Kosmala, Elżbieta Wójcik, wyd. 6, Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2017.